Gol z Piastem Gliwice z maja 2022 roku? Trafienie przesądzające o awansie do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy z Bodø/Glimt? A może jakaś inna bramka zdobyta w europejskich rozgrywkach? Każdy kibic Lecha Poznań ma z pewnością swojego ulubionego gola Mikaela Ishaka strzelonego dla Kolejorza, a tych jego kapitan zdobył już 65. W niedzielę Szwed zrównał się z Christianem Gytkjaerem w klasyfikacji najskuteczniejszych obcokrajowców w historii klubu.
Sierpień 2020 roku, na otwarcie sezonu PKO BP Ekstraklasy Niebiesko-Biali mierzą się w Lubinie z Zagłębiem. W ich szeregach na pozycji napastnika w lidze debiutuje pozyskany miesiąc wcześniej na zasadach wolnego transferu Mikael Ishak, który numer "9" na plecach przejął po Christianie Gytkjaerze. Duńczyk po trzech latach w stolicy Wielkopolski i 65 trafieniach dla Kolejorza zamienił Polskę na Włochy, a zadanie wejścia w buty 30-latka powierzono byłemu zawodnikowi niemieckiej 1. FC Nürnberg. Mowa o nie lada wyzwaniu, w końcu jego poprzednik cieszył się mianem zdecydowanie najlepszego zagranicznego snajpera w dziejach Lecha Poznań.
Szwed trafił w debiucie na Dolnym Śląsku, a w kolejnych tygodniach pokonywał bramkarzy takich zespołów jak łotewska Valmiera, cypryjski Apollon Limassol czy Wisła Płock i Śląsk Wrocław. Wejście do nowej drużyny zaliczył kapitalne, a aż do dziś potwierdza, że o przypadku nie mogło być mowy. W stolicy Wielkopolski zdążył dorobić się przez trzy i pół roku miana legendy, natomiast kolejny kamień milowy osiągnął w niedzielnym starciu z Pogonią Szczecin. Trafienie kapitana przeciwko Portowcom nie tylko dało bezcenne zwycięstwo Lechowi, ale także oznaczało, że przesunął się on na czoło klasyfikacji najskuteczniejszych obcokrajowców w historii Kolejorza. W niej plasuje się ex aequo z Gytkjaerem, ale znając umiejętność Ishaka do strzelania goli można przypuszczać, że przegoni duńskiego napastnika szybciej, niż później.
- Kiedy na odprawie zobaczyłem swoje nazwisko w podstawowym składzie, bardzo się ucieszyłem. Przygotowywałem do tego meczu z dużym spokojem, dlatego mimo dłuższej przerwy od gry w jedenastce nie czułem nerwowości. Przez cały tydzień towarzyszyła mi ekscytacja, wszystko składało się w jedną całość: mocny rywal, mnóstwo ludzi na trybunach, dobra pogoda i silna potrzeba zwycięstwa. Wiedziałem, że będzie dobrze - dzieli się swoimi odczuciami szczęśliwy piłkarz.
Bramki dla Niebiesko-Białych zdobywał w rozmaity sposób, po pięknych uderzeniach z dystansu i z najbliższej odległości. Czasem stawia na siłę strzału, w innych przypadkach umieszcza piłkę w sieci po precyzyjnych próbach. Tym razem pokazał typowo snajperski nos, wykorzystując zgranie Bartosza Salamona z okolic linii piątego metra.
- Bycie lisem pola karnego to też jeden z moich atutów, żyję z takich podań, uwielbiam, kiedy koledzy mnie nimi karmią. Joel dośrodkował świetnie do Bartka, ten równie dobrze mi zgrał, obaj odegrali wielką rolę przy tym golu - opisuje historyczne trafienie ze swojej perspektywy 31-latek.
Zapisz się do newslettera