Lech Poznań UAM ma za sobą pierwszą rundę na zapleczu Orlen Ekstraligi. Niebiesko-Białe po raz pierwszy w historii grają na tak wysokim szczeblu, a o ostatnich miesiącach opowiedziała na łamach naszej strony stoperka Maja Kuleczka. Czołowa zawodniczka zespołu Kolejorza od początku istnienia sekcji kobiecej.
Jesteś w Lechu Poznań UAM od początku powstania sekcji. Razem z drużyną osiągnęłaś dwa awanse. Spodziewałaś się, że tak szybko będziecie piąć się do góry w tej hierarchii kobiecych zespołów w kraju?
- Będąc w trzeciej lidze to tak właśnie myślałam. Potem awansowałyśmy do drugiej i nie wiedziałyśmy, czego możemy się spodziewać, jeśli chodzi o rywali. Po rundzie jesiennej zdałyśmy sobie sprawę, że będziemy walczyć o pierwsze miejsce i tym samym o awans. To było z jednej strony takie wow, ale z drugiej strony zdawałyśmy sobie sprawę z tego, że musimy popracować jeszcze, żeby zagrać o ten szczebel wyżej.
Tak to się wszystko potoczyło, że przez trzecią i drugą ligę przeszłyście jak burza. I miałem takie wrażenie, że na tym wyższym szczeblu poszło wam nawet lepiej niż na niższym, pomimo tego że grałyście podobnym składem. Spowodowała to zmiana formacji czy może większe doświadczenie?
- Wiedziałyśmy, że trzecia liga nie jest świetna pod względem taktycznym czy technicznym. Przeszłyśmy na bardziej ofensywny styl grania i tak już zostało w kolejnych spotkaniach. To też było zaskakujące dla nas, ale to może też pokazuje, jakie są poziomy w danych województwach. W trzeciej lidze było sporo zespołów z Wielkopolski, a na szczeblu centralnym jeździłyśmy już trochę po Polsce. Miałyśmy nad Górznem po pierwszej rundzie przewagę mentalną, bo je pokonałyśmy jesienią. Co prawda zgubiłyśmy punkty z innymi rywalami, ale w tym decydującym meczu ponownie pokazałyśmy, kto jest lepszy i awansowałyśmy do pierwszej ligi.
W pierwszej lidze po raz pierwszy zderzyłyście się z tak wysokim poziomem. Spodziewałaś się, że te wyniki nie będą już tak imponujące, jak wcześniej?
- Pierwsza liga nie jest może dużym przeskokiem, ale my popełniamy w meczach głupie błędy i przez to tracimy gole. Przegrywamy spotkania na własne życzenie. Nie stwarzamy sobie też tylu sytuacji do zdobycia bramek, a co za tym idzie nie strzelamy już tak dużo, jak wcześniej. W niższych ligach miałyśmy sporo okazji i kończyłyśmy nasze mecze z kilkoma trafieniami na koncie. Teraz stwarzamy sobie dwie, trzy sytuacje, więc jest ciężej o gole.
W tym sezonie pojawiły się minimalne porażki jak 2:3 z Checz Gdynia czy 0:1 ze Ślęzą Wrocław i Sportisem Bydgoszcz. Po tych meczach miałyście takie poczucie, że te przegrane były niesprawiedliwe?
- Na pewno były to dla nas ciężkie momenty, ale wyciągamy z nich kolejne lekcje. Jesteśmy młodym zespołem, który ma swoje perspektywy i cele na najbliższe lata. To, że teraz wyciągniemy z tego lekcje i nauczymy się czegoś, czego nie nauczyła nas druga czy trzecia liga na pewno zaprocentuje w przyszłości.
W obecnej rundzie przytrafiła się również bolesna porażka 0:6 z Polonią Środa Wielkopolska na Enea Stadionie. Czekałyście ponad rok na mecz przy Bułgarskiej i zakończył się on tak wysoką porażką. Długo dochodziłyście do siebie po tym spotkaniu?
- Bardzo nas bolała ta porażka. To był właśnie taki kluczowy moment, żeby zacząć pracować jeszcze mocniej na treningach i skupić się na małych detalach, na które mamy wpływ. Myślę, że wtedy stałyśmy się jeszcze bardziej drużyną, która chce dążyć do własnego celu.
Za twoimi słowami poszły też czyny, bo wygrałyście sparing z Pogonią Tczew, a następnie pokonałyście w lidze Ząbkovię Ząbki (2:1) czy w pucharze WAP Włocławek (6:0). To zwycięstwo nad WAP-em było imponujące biorąc pod uwagę, że jeszcze w poprzednim sezonie z nimi rywalizowałyście i te spotkania wca;le nie były łatwe. Widać, że z każdym miesiącem się rozwijacie.
- Rozwijamy się, ale też WAP się osłabił. Wynik idzie jednak w świat i to jest dla nas najważniejsze. Po meczu z Polonią Środa Wielkopolska miałyśmy dwutygodniową przerwę. Ona na nas bardzo dobrze wpłynęła, bo zaczęłyśmy pracować dla siebie, dla zespołu. To przyniosło skutki w sparingu z Pogonią, który wygrałyśmy. Od początku wiedziałyśmy, co chcemy grać. W następnym meczu kontynuowałyśmy ten nasz plan.
Przeszkadza wam defensywny charakter drużyn przeciwnych?
- Ciężko jest przebić się przez mur, który tworzony jest przez jedenaście dziewczyn stojących na własnej połowie, a my musimy rozgrywać piłkę. W każdej z tych lig tak grałyśmy i wiemy, jak to robić, ale teraz te zespoły są bardziej poukładane i wiedzą, jak mają biegać w niskiej defensywie, czekają na nasze błędy czy swoje akcje budują po kontrach. Mecz ze Staszkówką pokazał, że można grać w jedną czy drugą stronę. Nie boimy się tego i myślę, że w następnej rundzie będziemy z większą łatwością kruszyć ten mur przeciwnika.
Pucharowy mecz z AP Orlen Gdańsk (1:2) potraktowałyście na ambicji? Zdecydowanymi faworytkami były przeciwniczki, ale wy postawiłyście rywalkom naprawdę ciężkie warunki.
- Takie mecze jak z Pogonią Tczew w poprzednim roku pokazują, że jest w nas bardzo duża wola walki i charakter, który chcemy często pokazywać na boisku. Ale w defensywie łatwiej to pokazać. Mając piłkę przy nodze jest to trudniejsze. W meczu z zespołem z Gdańska wiedziałyśmy co chcemy grać. Zdawałyśmy sobie sprawę jaka to drużyna, jakie ma mocne jednostki. Myślę, że w tym starciu pokazałyśmy, że naprawdę jesteśmy zespołem.
W tym spotkaniu też zagrałyście trochę inaczej, co było zrozumiałe. To jednak trzecia drużyna z Ekstraligi, więc to było oczywiste, że nie skupicie się na typowej wymianie ciosów, tylko trzeba podejść swoje rywalki sposobem.
- Miałyśmy plan na to spotkanie, ale dwa kontrowersyjne rzuty karne dla przeciwniczek nam nie ułatwiły realizacji naszych założeń. Cieszyłyśmy się z tego, że strzeliłyśmy gola po akcji przygotowanej wcześniej. To był mecz, w którym pokazałyśmy na co nas stać.
Aktualnie zajmujecie ósme miejsce w tabeli z bezpieczną przewagą nad strefą spadkową. Czy o rundzie wiosennej myślicie jeszcze w kategoriach awansu czy raczej chcecie po prostu robić swoje i budować pewność siebie przed następnym sezonem?
- W zespole panuje duży niedosyt po rundzie jesiennej. Wiedziałyśmy, że mogłyśmy w tych przegranych meczach zdobywać punkty. Teraz chcemy budować dalej swoje doświadczenie, ale również punktować. Jesteśmy beniaminkiem, więc co ma być, to będzie. Chcemy pokazać się jednak z jak najlepszej strony w przyszłym roku również po to, żeby te spotkania, które przegrałyśmy jedną bramkę, teraz przechylić na naszą korzyść.
Jak ty ocenisz swoją rundę pod kątem indywidualnym? Byłaś podstawową zawodniczką Kolejorza, strzeliłaś trzy gole biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki i był to najlepszy wynik w drużynie.
- W końcówce poprzedniego sezonu nie występowałam ze względu na kontuzję. Teraz byłam w przygotowaniach od początku i czułam się lepiej niż wcześniej. W linii obrony cały czas się rozwijamy i chcemy poznawać nowe aspekty. Indywidualnie mogę grać jeszcze lepiej. Czy to bramki czy asysty, to wiem że te liczby mogą być bardziej okazałe. To jest pierwsza liga, ale stać nas jako całą linię defensywy na jeszcze więcej.
Pod koniec rundy jesiennej zostałaś powołana do reprezentacji Polski do lat 19. Wróciłaś po pewnej przerwie do kadry. Jak się czułaś na zgrupowaniu? Podbudował cię ten okres?
- Cieszę się, że otrzymałam to powołanie. Na zgrupowanie pojechałam z Martyną Łuczak, z którym razem występujemy w Kolejorzu. Ogólnie pozytywnie oceniam ten czas. Miałyśmy dwa treningi, zagrałyśmy sparing z Górnikiem Łęczna i myślę, że wypadłam nieźle.
Rozmawiał Adrian Garbiec
Zapisz się do newslettera