2018-07-20 10:14 Mateusz Szymandera , fot. Marcin Rajczak

- Ekstraklasa się zmieniła - wywiad z Bajorem

- Nie próbowałem wrócić do ekstraklasy za wszelką cenę. Byłem zadowolony z tego, że pracowałem w drugim zespole. Funkcjonowanie w sztabie rezerw sprawiało mi dużo przyjemności. Mogliśmy pomóc młodym adeptom podnosić swoje umiejętności. Mieliśmy satysfakcję z tego, że robili kariery. Wchodzili do pierwszego zespołu, potem wyjeżdżali na zachód - mówi trener Marek Bajor, który po kilku latach nieobecności wraca do pracy w ekstraklasie.

Jakie emocje towarzyszą powrotowi do ekstraklasy? Nie było pana w niej przez kilka lat.

- Podchodzę do tego wszystkiego spokojnie. Nie pracowałem w trakcie swojej kariery trenerskiej wielu klubach, ale też praca w Lechu nie jest moją pierwszą. Na początku byłem w sztabie Amiki Wronki, później w Kolejorzu. Byłem też wspólnie z Franciszkiem Smudą w Zagłębiu Lubin. Przez ostatnie trzy lata działałem w drugim zespole Lecha. Fajnie jest wrócić do ekstraklasy. Cieszę się, że będę mógł zobaczyć nowe stadiony, bo na większości z nich nie byłem. To będzie dodatkowe przeżycie. Jestem już doświadczonym trenerem, a to pozwala mi spokojnie podchodzić do tego zawodu.

Dla pana to powrót do sztabu Lecha po dziewięciu latach przerwy. Jakie wspomnienia towarzyszą pierwszemu okresowi pracy przy Bułgarskiej?

- To było fajna przygoda. Miło wspominam tamte trzy lata, bo przeżyliśmy wiele dobrych chwil ze sztabem i drużyną. Mieliśmy dobrą drużynę. Szkoda tylko, że zabrakło nam zdecydowanego sukcesu o jakim marzyliśmy. Nie udało się, możemy być zawiedzeni, ale to był udany okres. Pokazaliśmy się w Europie i graliśmy tam niezłe mecze. Wydaje mi się, że kibice się nie nudzili. Spędzali fajne chwile z drużyną podczas meczów ligowych i pucharowych.

Tamten Lech był nieprzewidywalny.

- Z tego słynął trener Smuda. Jego zespoły grały właśnie w taki sposób. Pamiętam, że jeszcze jako zawodnik współpracowałem z trenerem Smudą w Widzewie. I wtedy było podobnie. Trzeba było siedzieć na trybunach do samego końca. Byliśmy zespołem, który walczył od początku do końca. W Lechu potrafiliśmy wygrać w ostatniej akcji meczu. Zdarzały się porażki, ale po walce i niezłej grze. Pamiętam spotkanie z Cracovią. Przegrywaliśmy, doprowadziliśmy do remisu i byliśmy blisko zwycięstwa. Przegraliśmy 3:4. Za trenera Smudy wiele było takich meczów. Zespół się nakręcał i walczył do końca.

Wtedy też trener spotkał Ivana Djurdjevicia. Wtedy jeszcze zawodnika. Dzisiaj te role się zmieniły.

- Ivan Djurdjević trafiał do Lecha, gdy prowadziliśmy go z Franciszkiem Smudą. Staraliśmy się go wkomponować do drużyny. Wiedzieliśmy, że jest charyzmatyczną postacią. Bardzo nam wtedy pomógł. Mogliśmy liczyć na jego doświadczenie i ogranie. Potrafił zagrać na środku pomocy, na środku obrony i na boku defensywy. To dało nam pole manewru.

Łatwiej współpracuje się w sztabie, gdy zna się jeszcze z czasów gry w piłkę? To pomaga w złapaniu wspólnego języka?

- Znamy się od kilku lat. Gdy pojawiła się propozycja współpracy i ją podjęliśmy, to szybko przypadliśmy sobie do gustu. Pracowaliśmy w rezerwach przy trzy lata. Nasz system i podejście do pracy spodobało się Ivanowi Djurdjevicowi, bo gdy otrzymał propozycję objęcia pierwszego zespołu to zabrał nas z sobą. Mamy podobny sposób patrzenia na piłkę nożną i znamy swoje podejście do pracy. To nam pomaga.

W przeszłości prowadził pan już samodzielnie drużynę w ekstraklasie. Mówimy o Zagłębiu Lubin.

- Najpierw byłem drugim trenerem w sztabie Franciszka Smudy. Przychodziliśmy do drużyny po kilku kolejkach, gdy ta miała dwa punkty na koncie. Poprowadziliśmy zespół do końca rundy jesiennej, ale cały czas byliśmy w drugiej połowie tabeli. Trener Smuda po zakończeniu rundy jesiennej przejął reprezentację Polski i namaścił mnie na następcę. Tłumaczył prezesowi, że warto mnie zostawić. To była ciężka decyzja. Zespół był nisko w tabeli, bałem się, że jako szarak będę miał ciężko. Po rozmowie z rodziną zdecydowałem się podjąć to wyzwanie.

Udało się utrzymać zespół.

- Trener Smuda obiecał pomoc, a ja spróbowałem własnych sił i muszę przyznać, że nie było źle. Kosztowało mnie to dużo zdrowia i sporo nerwów. Skończyliśmy na dziesiątym miejscu. Byłem z siebie i sztabu zadowolony. Z drużyną złapaliśmy szybko wspólny język.

W kolejnym sezonie pojawiły się problemy, które zakończyły się zwolnieniem.

- Graliśmy w kratkę. Moje problemy rodzinne spowodowały, że nie byłem obecny podczas obozu przygotowawczego. Po pierwszym meczu w rundzie wiosennej zrobiło się naprawdę gorąco. Kibice stanęli za mną, skandowali moje nazwisko i to było bardzo miłe. Po porażce w drugim meczu z Górnikiem Zabrze zostałem zwolniony.

Przez kilka lat mógł pan z perspektywy oglądać polską ligę. Mocno się zmieniła w tym czasie?

- Obserwowałem ją na bieżąco. Czułem sentyment do ekstraklasy, bo pracowałem w niej przez kilka lat. Dużo się zmieniło, przede wszystkim obiekty. Dzisiaj są dużo lepsze. Sama piłka też jest inna. Dzisiaj zespoły grają szybciej, zespoły są lepiej ustawione taktycznie. Trudno jednak mówić o różnicach jeszcze przed startem ligi. Na pewno będę obserwował i po jakimś czasie będę w stanie powiedzieć zdecydowanie więcej.

Był w trakcie tych siedmiu lat nieobecności taki moment, w którym pomyślał pan, że dobrze byłoby wrócić do ekstraklasy?

- Nie próbowałem wrócić do ekstraklasy za wszelką cenę. Byłem zadowolony z tego, że pracowałem w drugim zespole. Funkcjonowanie w sztabie rezerw sprawiało mi dużo przyjemności. Mogliśmy pomóc młodym adeptom podnosić swoje umiejętności. Mieliśmy satysfakcję z tego, że robili kariery. Wchodzili do pierwszego zespołu, potem wyjeżdżali na zachód. Nie miałem parcia na pracę w ekstraklasie.

Podczas prezentacji sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny powiedział pan, że nie spodziewał się, że jeszcze wróci do ekstraklasy.

- Byłem skłonny zostać we Wronkach. Dalekie wyjazdy ze względu na moją sytuację rodzinną nie wchodzą w grę. Gdy pracuję w Poznaniu, to mogę być często w domu. A chcę być blisko domu. Córka jest niepełnoletnia i zależy mi na tym, żeby mieć z nią dobry kontakt. Praca daleko od domu powoduje, że widziałbym się z nią rzadziej. Podjąłem pracę z trenerem Djurdjeviciem i Stachowiakiem i chcę im pomóc osiągnąć sukces.

Jakie są pana oczekiwania przed startem ligi?

- Prezes jasno przekazał nam i zespołowi, że liczą się tylko najwyższe cele. Gramy o mistrzostwo i puchar. Nie ma półśrodków. Chciałbym zdobyć te trofea. Gdyby się udało byłoby pięknie. Nic innego nas nie interesuje.

W 2009 roku zdobył pan z Lechem Puchar Polski. Brakuje mistrzostwa?

- Jako zawodnik zdobyłem wszystko, co było do wygrania. Jako trener nie wygrałem mistrzostwa. Żałuję, że to się nie udało z Lechem. Teraz jednak wracam do niego i będę chciał wygrać. Fajnie gdyby to się udało podczas rozpoczynających się rozgrywek.

rozmawiał Mateusz Szymandera

Następne mecze

Niedziela 21.04 godz.15:00
ŁKS Łódź
vs |
Lech Poznań
Niedziela 28.04 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Cracovia

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory